Trafił mnie szlag. Mój trzyletni syn wysypał właśnie wiaderko piasku na głowę bawiącej się obok dziewczynki.
Dostał po pupie.
***
Przyznam się, pewne wcześniejsze wydarzenia mogły do tego doprowadzić. Na placu zabaw spotkałem kumpla z liceum. Totalny przypadek. Nie widzieliśmy się od matury. Usiedliśmy na ławce „Cześć, cześć, kopę lat, co u Ciebie?”
– Tata! Mam policjańskie kajdanki!
– Gdzie teraz pracujesz? Masz babę za szefową, nie gadaj..?
– Tata, gonimy złodziejów?
– I dajesz tak radę? U mnie też ciężko, ale znalazłem pasję – trenuję do maratonu, Człowieku!
– Tata, jestem policjantem! Patrz mam radiowóz! – Dobra synku, idź się pobaw chwilę sam…
– Tata, patrz co mam! – Tata rozmawia, idź pobaw się do piaskownicy.
– Tata! Patrz na mnie! – Idź do piaskownicy, tata teraz rozmawia.
Poszedł.
I dostał po pupie.
***
Małe dziecko nie znosi kiedy je ignorujesz. Chce Ci zaprezentować swoje pomysły, głośno śpiewa, tańczy, śmieje się, jest dumne. Chce być w centrum uwagi. Każdy z nas taki był. Dopiero później wykalkulowaliśmy sobie, że pokazywanie się drugiej osobie się nie opłaca, że może być w tym coś niebezpiecznego. Skoro strach przed wystąpieniami publicznymi jest nabyty, można więc z niego zrezygnować. Tak naprawdę drugi człowiek czeka na to, żeby zobaczyć nas takimi jakimi jesteśmy.
Wstydzę się tamtego popołudnia. Teraz zawsze odwracam głowę, kiedy mój syn woła „Tata! Patrz na mnie!”.
I klaszczę na koniec.

Zupełnie jak w Toastmasters.

Artur Kaczmarek

Ilustracja pochodzi z źródła:
http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/prod-przyjecie_dla_motyli.html